Dyrektywa Women on Boards to taki kuksaniec dla obecnych zarządów – powiedziała i dodała, że zwiększenie udziału kobiet to szansa na szybszy rozwój i większą innowacyjność. Podkreśliła, że nie da się tego osiągnąć bez regulacji połączonych z sankcjami. „Jeśli nie wyznaczymy sobie konkretnego celu, który jest mierzalny i rozliczalny, to go nigdy nie osiągniemy i na zawsze pozostanie wyłącznie naszą aspiracją" – mówiła. 

 

Przypomniała, jak proces zwiększania udziału kobiet wyglądał w niektórych krajach europejskich, gdzie po wprowadzeniu odpowiednich regulacji z 10% skoczył do 40%. Zwróciła również uwagę na zjawisko „lepkiej podłogi”, która nie pozwala kobietom awansować wyżej. 

 

Cała rozmowa TUTAJ