X
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Regulamin serwisu.
         
PL | EN    KONTAKT
 
 
 
 
Potrzebna jest rewolucja!
Magdalena Nizik, Dyrektor Generalny firmy Consolidated Precisions Products Poland
 
 

- Dzień dobry, pani Magdo. Dziękując za przyjęcie zaproszenia do rozmowy poproszę na początek o przedstawienie firmy, której Pani szefuje.

- Firma CCP Poland jest częścią globalnego koncernu z siedzibą w Stanach Zjednoczonych, będącego jedną z największych firm na świecie zajmujących się precyzyjnym odlewnictwem części do silników lotniczych, turbin gazowych, energetycznych i sprzętu stosowanego w przemyśle wydobywczym.

- To brzmi jak firma z Doliny Krzemowej, w której pracują i rządzą mężczyźni. Tymczasem to Pani – kobieta – jest dyrektorem generalnym. Proszę opowiedzieć nam o swojej drodze zawodowej, która doprowadziła Panią do tak niezwykłego miejsca, firmy i branży.

- Tak, to prawda, firma w Polsce mieści się w Rzeszowie i też w Dolinie, ale Lotniczej, gdzie ulokowane jest ponad 160 kluczowych firm lotniczych. Rzeczywiście większością z nich zarządzają mężczyźni i jest nas dosłownie garstka kobiet, ale mam nadzieję, że to się powoli będzie zmieniać. Dyrektor generalny to nie zawód, lecz rola i każdy ma za sobą inna historię. W moim przypadku ciekawość do przemysłu, do rozwiązywania problemów biznesowych rozwinęła pierwsza praca. Bardzo wcześnie zaczęłam pracować dla tzw. Wielkiej Czwórki, gdzie miałam okazję brać udział w wielu różnorodnych projektach, których celem było także przeprowadzanie dogłębnych analiz zakładów przemysłowych przed sprzedażą kapitałowi zagranicznemu. Znaczącą część wykształcenia zdobyłam w Stanach Zjednoczonych, co było moją dużą przewagą. Dlatego już jako młoda osoba pracowałam z przedstawicielami dużych firm, głównie amerykańskich. Ich podejście do biznesu bardzo mnie zainteresowało. Miałam okazję poznać ogromną liczbę różnych branż, różne modele biznesowe. Widziałam różne podejścia do zarządzania przemysłem i różne procesy przemysłowe. Wtedy właśnie stwierdziłam, że moją wymarzoną drogą zawodową, ze względu na różnorodność posiadanych zainteresowań, byłaby praca dyrektora generalnego. Oczywiście takiej pracy nie dostaje się od razu po studiach. Do tej roli trzeba mieć bagaż doświadczeń osobistych, których się nie da nauczyć na kursie, oraz trzeba mieć solidne podstawy w różnych dziedzinach.

- Stąd pojawiły się na Pani drodze finanse?

- Tak. Z zafascynowaniem patrząc na firmy amerykańskie, jak prowadzą badania naukowe, prace badawcze na globalnym poziomie, zrozumiałam, że są one tak potężne, ponieważ nie pracują pro bono, i bardzo ważne jest, aby osoba, która sprawuje stanowisko zarządzające, miała bardzo solidne podstawy ekonomiczne i żeby to biznesowe myślenie było częścią jej krwioobiegu. Dlatego przez kilka lat pracowałam w finansach. Uzyskałam certyfikację i nadal jestem członkiem prestiżowej organizacji ACCA. To do dziś mi procentuje – nie wiem, jak mogłabym bez tego wytłumaczyć na zarządzie fenomen kapitalizacji odchyleń standardowych na produkcji w toku lub podobne zagadnienia.

- Z Wielkiej Czwórki trafiła Pani do GE. Czego tam się Pani nauczyła?

- W GE, będącej ikoną innowacyjności i przemysłu, zdobyłam szlify przemysłowe. Tam miałam do czynienia przede wszystkim z sektorem lotniczym, ale także energetycznym i wydobywczym. Zajmowałam się projektami rozwoju technologii, projektami rozwoju produktów, ich testowaniem, wsparciem produkcji i wsparciem posprzedażowym, eksploatacyjnym, takim jak na przykład rozwijanie technologii napraw. Moim marzeniem była jednak praca na hali produkcyjnej i teraz taką mam. Codziennie uczę się czegoś nowego. Odlewnictwo precyzyjne jest sztuką od kilku tysięcy lat, ale nadal stanowi ogromne wyzwanie dla przemysłu. Pojawiają się na przykład wciąż nowe stopy, z których zbudowane są elementy turbin, gdyż te z kolei muszą spełniać coraz to wyższe wymagania techniczne związane ze sprawnością, zużyciem paliwa czy emisją spalin. To wszystko pociąga za sobą konieczność ciągłego udoskonalania i szukania nowych rozwiązań w procesie odlewania, sprawiając iż jest to bardzo zaawansowana technicznie dziedzina przemysłu.

- Pani imponująca kariera zawodowa wygląda na mocno przemyślaną, zaplanowaną – czy to efekt Pani własnych doświadczeń i decyzji, czy też spotkała Pani osoby, które wskazały Pani kierunek?

- To nie jest tak, że ja tą ścieżkę zawodową wymyśliłam sobie 20 lat temu. Moim celem było wykonywanie pracy polegającej na rozwiązywaniu różnorodnych problemów, samodzielnie przy minimalnej kontroli z zewnątrz i jednocześnie przy pełnej odpowiedzialności. Natomiast, co do wpływu ludzi, to myślę, że nie mogę wymienić konkretnej osoby, bo było tych osób wiele. Przede wszystkim rodzice – nie traktowali mnie inaczej, niż chłopca. Miałam dużo swobody i mogłam robić to, na co miałam ochotę. Jako nastolatka wyjechałam do szkoły w Stanach i pobyt tam był dla mnie wielką inspiracją. Byłam zachwycona systemem edukacji, który pozwala uczyć się prawie wyłącznie tego, co się naprawdę lubi. Zrozumiałam, że nie trzeba być we wszystkim dobrym i wystarczy podążać za swoją pasją. Druga wielka nauka, która mnie ukształtowała, to cytat prezydenta Roosevelta, że „Jedyną rzeczą, której należy się lękać, jest sam lęk. ”. Nie możemy bać się krytyki, ani przyjmować jej od wszystkich, zwłaszcza jeśli nie ubrudzili sobie rąk pracą. Na swojej drodze zawodowej spotykałam wielu mężczyzn, szefów i kolegów, którzy mnie inspirowali, wspierali, nie wykluczali w żaden sposób z zespołu. Jednak z kobietami mam różne doświadczenia i bardzo bym chciała, żebyśmy były dla siebie lepsze w biznesie i zaczęły ze sobą współpracować, a nie traktować się jak konkurencję.

- Od ponad 10 lat jest Pani na stanowiskach zarządczych. Czy Pani zdaniem szklany sufit istnieje?

- Uważam, że tak. I ostatnio jest gorzej, niż mi się wydawało. Obecnie nie ma żadnych przeszkód formalnych, prawnych, korporacyjnych, żeby było tyle samo kobiet co mężczyzn na stanowiskach kierowniczych. Czytając dane dotyczące sytuacji kobiet w biznesie widzę jednak stagnację. Wydaje mi się, że wszystko, co można było zrobić w tej kwestii, zostało zrobione. Szklany sufit został w naszych głowach i przekonaniach, i żeby to zmienić, to trzeba już chyba rewolucji. Kobiet z wyższym wykształceniem jest więcej niż mężczyzn, zatem jest to kwestia naszej kultury – patriarchalnej. Dlatego jest tak nam trudno to zmienić. Wszyscy ulegamy stereotypom, nawet ja potrafię wpaść w tę pułapkę i młodą, piękną kobietę uznać za hostessę, a nie za naukowca z ciekawym już dorobkiem. Stereotypy trzeba zauważać, niszczyć i wprowadzać na ich miejsce nowe przekonania. Zresztą ten świat i stereotypy działają także na niekorzyść mężczyzn. Kultura odcina mężczyzn od emocji, co jest dla nich źródłem wielu stresów. Stereotypy są złe dla obu płci i trzeba z nimi zerwać. Natomiast walczyć o nasze prawa musimy razem z mężczyznami – przebudowanie kultury i społeczeństwa będzie służyło obu płciom.

- Czy ta walka z przekonaniami i stereotypami jest też celem działalności sieci kobiet, które powstają w wielu firmach jak np.: w GE, gdzie Pani pracowała?

- Jak najbardziej. Przez 7 lat w GE prowadziłam sieci kobiet w krajach Europy Środkowo – Wschodniej, których celem była właśnie pomoc w rozwoju zawodowym. Doświadczenia z tym związane mam różne. W Kazachstanie na przykład wyjazd w delegację kobiety – doradcy technicznego, zależy od zgody męża. Opresyjne schematy są wpisane w wiele kultur. Mentorując kobiety widziałam, że głównym problemem jest ich brak wiary w siebie. Panie, które miały kwalifikacje i doświadczenie, nie zgłaszały się do konkursu na stanowisko, bo nie spełniały 1 z 10 wymagań. Mężczyźni mają do tego inne podejście i słusznie. Po co zgłaszać się na stanowisko, jeśli wszystko już o nim wiemy? Mężczyźni to rozumieją, dlatego nawet jeśli nie spełniają wszystkich wymagań, zgłaszają się wiedząc, że będą się mogli w tej pracy rozwinąć, w przekonaniu, że są idealnymi kandydatami. Kobietom brakuje odwagi rozumianej jako gotowość poniesienia porażki i wystawienia się na krytykę. Im bardziej się boimy porażki, tym bardziej jesteśmy zachowawcze, decyzje są bardzo bezpieczne. Trzeba się przebijać. Jeśli nie jesteśmy słyszane na spotkaniu, mówmy głośniej. Miałam takie sytuacje – pytałam, czy jest jakiś powód, dla którego nikt mnie teraz nie słucha? Jak nie pomagało, to uderzałam w szklankę. Miałam odwagę się też nie zgadzać, mieć inne zdanie. Tak pojęta odwaga jest konieczna dla osób, które chcą zajmować wysokie stanowiska. Wymaga się od nas podejmowania decyzji – dobrych i szybkich. Trzeba oceniać ryzyko i jeśli jest akceptowalne, to trzeba działać.

- Jakie ma Pani rady dla młodych kobiet rozpoczynających pracę?

- Po pierwsze – trzeba mieć odwagę, nie bać się krytyki. Po drugie – trzeba zacząć walczyć ze stereotypami w swojej głowie na temat nas samych i innych. Starać się patrzeć na sytuacje i na każdego człowieka bez uprzedzeń kulturowych. Trzeba też pamiętać, że najważniejszą firmą, jaką musimy zarządzać i być jej genialnym prezesem, jest firma - Ja. Kobieta nie powinna spełniać żadnych oczekiwań. Ja się zupełnie nie przejmuję oczekiwaniami innych, bo nie zapisałam się do roli w cudzym serialu, tylko w swoim. Musimy jasno komunikować, czego chcemy i jeszcze ważniejsze, czego nie chcemy. Musimy umieć mówić „nie”. Wiele kobiet zatrzymuje się w czeluściach struktur, bo nie umieją powiedzieć „nie”. Wielokrotnie widziałam, że kobiety wykonują zadania, których nikt inny nie chce robić np.: prace administracyjne, tabelki, raporty. Ja nigdy tego nie robiłam. Trzeba wyrobić w sobie asertywność, odwagę i mówić otwarcie czego potrzebujemy. Jeśli kobieta uważa, że za mało zarabia, powinna prosić o podwyżkę. Jeśli obecne zadanie nie jest rozwijające, to powinna jasno powiedzieć, co chce robić, jak się chce rozwijać. W obecnych czasach nikt nie będzie się tego domyślać. Każdy musi walczyć o swoje, a do tego kobiety nie są absolutnie wychowywane. Są uczone bycia miłą, uprzejmą i opiekuńczą. Jednak jak można się opiekować innymi, nie opiekując się najpierw samym sobą? Trzeba zacząć od siebie!

- Jaki jest Pani sposób na zachowanie równowagi pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym?

- Jak się coś lubi robić, to nie jest to już tak męczące. Drugą ważną sprawą jest umiejętność wyboru i stawianie granic. Czy kobiety muszą robić wszystko same w domu? Czy dyplomy wyższych uczelni są po to, by samemu sprzątać, prasować? Ja tego nie robię – od dawna selektywnie eliminuję to, czego nie chcę robić. Trzeba uwalniać czas. Wolę poświęcić go na książkę i badmintona niż na prace domowe. Do tego zachęcam wszystkie kobiety!

- Mnie Pani przekonała. Dziękuję za rozmowę!

Joanna Nowocień

« Powrót do listy wpisów